Nierozsądnym milczeniem zabijasz wszystko.
Zanurzam się w ciszy, która mruży powieki.
Odchodzę.
Poniewierana każdym podmuchem lodowatego wiatru.
Niknę.
Na horyzoncie twej morderczej wyobraźni mój obraz majaczy w oddali.
Nie umiesz już słowom nadać właściwego kształtu.
Ja.
Nieskora do śmiechu, płaczu, krzyku.
Milknę.
Ty.
Głuchy.
I wciąż o tysiąc mil za daleko...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz